Kot w butach: Ostatnie życzenie

Miałam przyjemność niedawno oglądać film z rudym kociakiem w roli głównej. W ogóle często w tej roli jest akurat rudy kot.. pytanie do właścicieli takowych: one faktycznie się wyróżniają charakterem albo umiejętnościami?

Przepraszam za dygresję. Wracając, film ma bardzo dobre opinie i podpisuję się pod tym obiema rękami.

Zacznę trochę od dupy strony. Wizualnie bardzo fajnie zrobiony, dynamiczne sceny akcji, a lokacje podzielone wyraźnie – można rzec na rozdziały; do tego udźwiękowienie idealnie się komponuje, nie drażni.

Baśniowa aura nas jednak nie opuszcza, idąc ramię w ramię z legendą, mapą i rycinami. Właściwie legendami, ale cii.

To dobrze zbudowana historia z morałem, podanym jak na dłoni, choć nie ordynarnie na dzień dobry. Cudowna gwiazdka z nieba – oho, życzenie! Tak, ale co gdy chętnych do tego jest wielu? Kto w walce o życzenie zwycięży i na co się zdecyduje?

Ja mam tendencję do płakania przy bajkach. Przyznaje się do tego od razu, bo tu też mnie to nie ominęło. Kot zadufany w sobie, mówiący o sobie jako o żywej legendzie, z wygodnym życiem staje oko w oko z Końcem. Musi odpowiedzieć sobie co ma dla niego prawdziwą wartość i czego by sobie życzył. To bajka i wiadomo w sumie, że będzie urocze zakończenie, ale jednak moment zawahania jest.

Jak już seans się skończył, kotki i piesek żyli długo i szczęśliwie zaczęłam się zastanawiać: czego ja bym sobie życzyła?

Pierwsza myśl była.. że nie życzyłabym sobie końca wojny/wojen. Brzmi to paskudnie, ale stwierdziłam szczerze, że jestem egoistką. Nie będę udawać zbawcy świata, bo jak nie wojny to co innego wyniszczy ludzi.

Potem pomyślałam: pieniądze. No oczywiście, o czym mały szary ludzik może pomarzyć? Jak będę mieć kasę to kupię kawałek ziemi, zbuduję dom, zrobię ogród, a potem rodziców obdaruję…

I wydało mi się to takie okrutnie przyziemne, aż miałam do siebie pretensje. Czy jestem tak złym człowiekiem, że nie mam pomysłu na nic lepszego?

Potrm myślę sobie, że skoro nie mogę się zdecydować to oddałbym to życzenie, ale… znowu pretensje, dlaczego nie ja?

Siedziałam tak dość długo, by jednak coś stwierdzić. Nie ma sensu się biczować, bo jestem człowiekiem i życie mam jedno, nikt go za mnie nie przeżyje. Chcę być szczęśliwa, razem z moimi bliskimi. I ja, i oni kiedyś odejdą, świat o nich zapomni. Jeśli jest jakieś drugie życie, czy w Niebie, czy w formie reinkarnacji, czy jakkolwiek inaczej – i tak nie ma to najmniejszego znaczenia, bo nic ze sobą nie zabiorę.

Dodaj komentarz